Epicka Urodzinowa Ustawka – pstrąg w Złotym Potoku

05.11.2023

Rzadko używam tego słowa, ale myśląc o wczorajszej ustawce mogę śmiało stwierdzić, że właśnie taka była 😃

Od kilku lat odprawiam sobie rowerowe urodziny. Staram się nie pracować w ten dzień, tylko świętować. 

Dzień urodzin to dla mnie jeden z najważniejszych dni w roku, prawdziwe święto. 

W poprzednich latach dużo najeździłem się samemu. 

Z takich urodzinowych wypadów to chyba najmilej wspominam jazdę na strzał wokół Tatr w 2018 roku. 

Do teraz był to mój ulubiony dzień urodzin, jednak wczorajsze wydarzenie je przebiło, a to głównie za sprawą dobrych ludzi z którymi miałem przyjemność spędzić ten dzień. 

Na dziedziniec koszęcińskiego pałacu zjechało się około 20 osób, więc od początku tego dnia byłem miło zaskoczony. 

Sobota, 8:00 a tu tylu życzliwych ludzi przyjechało pokręcić z okazji moich urodzin. 

S Z O K !

Na dwie minuty przed ruszeniem jednemu z nas strzeliła śruba od zacisku sztycy, na szczęście Kamil takie rzeczy ma porozrzucane w warsztacie, to też szybko skoczył i w kilka minut pozbyliśmy się awarii. 

Ruszamy na tą słoneczną przygodę!

Całą noc padało, więc w terenie maras niemiłosierny. 

Mogliśmy się o tym przekonać już na 10 kilometrze, gdy nie dało się przejechać przez polną drogę. 

Tutaj dwa razy pech dosięgnął Pana Janka. 

Pan Janek był najstarszym uczestnikiem ustawki i z podziwu aż napiszę, że ma 70 lat. 

Mówi, że średnia 25 niestraszna i jedzie z nami. Jest to wzór do naśladowania. 

Niestety Pan Janek najpierw wpadł w kałużę, a później zerwał mu się łańcuch. 

Na szczęście Janek pomógł i sprawnie naprawił usterkę. 

Po drodze spotkaliśmy Roberta i w większym gronie lecimy z tematem. 

Wjeżdżamy do gminy Woźniki i jedziemy moją ulubioną drogą. 

Bardzo dobra przejrzystość powietrza gwarantowała tutaj świetne widoki. 

Kiedy zjechaliśmy z pól, dotarliśmy do pałacu w Czarnym Lesie i dalej bardzo klimatyczną drogą asfaltową. 

Leśny szuterek i przejeżdżamy przez drogę krajową. Tutaj nie do końca wiedziałem, po czym będziemy się poruszać. 

Na szczęście bardzo dobry szuterek prowadził nasz dalej we wschodnim kierunku. 

Po dłuższej chwili zjazd w lewo i totalnie rozwalona droga. Koleiny do pasa w wodzie. Obok leci szuter, droga źle się zaznaczyła. 

Nic to. Pośmialiśmy się z tego, który wytyczał trasę i lecimy dalej. 

Do Zalewu Porajskiego zostało kilka km. 

Szybki odcinek i jesteśmy nad wodą. 

Tutaj przerwa i rezygnacja z dalszej jazdy Eli. Niestety przetrenowała dzień wcześniej nogi i ruszyła zniszczona. 

Smutne to, bo z Elą znam się już dwa lata za sprawą moich ustawek. 

Jeszcze kawałek jechała z nami, po czym skręciła w lewo do Koszęcina, my zaś w prawo na najlepszy podjazd w okolicy. 

Kiedy trzy lata temu w zimę jeździłem każdej niedzieli na tak zwane „Niedzielne Sety” często przyjeżdżałem tutaj trenować. 

Na szczycie doszło do pierwszej selekcji. 

Trzeba gonić ekipę. 

Kolejno szereg nieznanych mi dróg, okazało się, że co jedna to lepsza. 

Kulminacją była Aleja Klonowa przed Złotym Potokiem. 

Wjechaliśmy do miejscowości i runda pod Pałacykiem, alej parkiem i w gęsty liściasty las. 

Było tak pięknie, że chciałoby się tutaj zostać. Mijając szare i białe ogromne skały dojechaliśmy do Pstrągarni Raczyńskich, gdzie przyjechaliśmy na rybny obiad. 

Pstrąg smażony był idealny. Najlepszy jakiegoś życiu jadłem. Polecam to miejsce, jedyny wielki minus to brak terminala. 

Nie wiedzieliśmy o tym wcześniej i było wielkie zbieranie gotówki. 

Na szczęście uzbieraliśmy, że wszyscy mogli zjeść. 

Po około 45 minutowej przerwie wracamy na rowery. 

Słońce nadal swieci. Nadal jesteśmy w tym Jurajskim raju. 

Dalszy odcinek był tak samo malowniczy jak ten przed przerwą. 

W końcu opuszczamy te lasy i jedziemy na najwyższy punk na naszej trasie. 

Później długi zjazd i propozycja szybkiej kawy pod Żabką. 

Tutaj również zostało dośpiewane sto lat, był też toast. 

W wyśmienitych humorach jedziemy dalej, a do mnie zaczyna dochodzić fakt, że miałem kilkutygodniową przerwę od roweru…

Zaczęło robić się bardzo ciężko. 

Na szczęście miałem kompana w tych ciężkich chwilach. 

Z Pawłem mogliśmy się razem pośmiać z naszej słabej dyspozycji. 

Co jakiś czas ktoś jechał z nami, jak Grzesiu, za którym mogłem się trochę schować. 

Dojeżdżamy również do Daniela, który mówi że to nie jego dzień. Nasz też nie, ale i tak w dobrym humorze kontynuujemy jazdę. 

Już w swoim tempie, tamci wygnali do przodu. 

We Woźnikach dojechali też zniszczeni Robert i Kamil, którzy ominęli najgorsze miejsce na trasie. 

Kiedy ją projektowałem myślałem o suchych warunkach. 

Niestety jeden z wykorzystanych odcinków Woźnickich Szutrów był mocno polny z ogromnymi kałużami. 

Nikt już na to nie zwracał uwagi, o i tak jesteśmy ubłoceni, a po za tym zmierzamy już do mety. 

Zaczęło się ostatnie 25 km bólu i męki. 

Na szczęście z Pawłem możemy gadać godzinami, to też lecieliśmy swoim tempem zmierzając do ekipy, która już za pewne siedzi w knajpie. 

Kończmy jazdę jeszcze przed zachodem słońca, co wystarczająco odpowiada moim oczekiwaniom na ten dzień. 

Miało być szybciej, ale nie o to chodziło w tym dniu. 

Resztę wspólnego czasu spędziliśmy już w niepełnym gronie przy napojach i jedzeniu. 

W między czasie wręczyłem obecnym członkom SSGG statuetkę, za wybitne osiągi podczas tegorocznego MTSu. 

Miło się siedziało, ale czas wracać do domu. 

Pożegnaliśmy się, a ja mogłem uznać tą ustawkę za najlepszą z pośród kilkudziesięciu, które zorganizowałem. 

Bardzo mi było miło widząc ilu ludzi przyjechało na moją urodzinową ustawkę i to w sobotę rano, kiedy często są zajęci innymi sprawami. 

Były nowe twarze, choćby jak Pan Janek, ale byli też stali bywalcy. 

Moi koledzy, koleżanka, przyjaciele. 

Tak właśnie chcę spędzać urodziny, a nie w samotnej jeździe, więc już teraz mogę zapowiedzieć, że Urodzinowe Ustawki wchodzą na stałe w kalendarz. 

Teraz nie mogę doczekać się już kolejnych urodzin 🙂

Dziękuje z całego serca wszystkim, którzy postanowili umilić mi ten dzień wspólną jazdą.

Pisałem to ja, 36 letni zadowolony z życia Janusz. 

Pozdro i do następnej ustawki. 

Długo nie będzie trzeba czekać 😉

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także