Jazda na rowerze w zimowych warunkach

26.12.2021

W tym poście przedstawię Wam moje podejście do zimowej jazdy.

Jeśli miałbym użyć jednego słowa, to niewątpliwie byłaby to: PRZYGODA!

Nawierzchnia:

Kiedy nasze znane drogi i ścieżki przykryje cienka warstwa śniegu, jest po prostu pięknie. Przyczepność się zgadza, a znane od wielu lat widoki stają się świeże. Na drzewach zalega biały puch, a pod nami miękka warstwa, która się ugniata i wydaje miły dźwięk.

Jednak gdy pojawi się lód (i nie piszę tu o jeździe po zamarzniętym jeziorze), a my nie mamy opon z kolcami (chciałbym), to wtedy zaczyna robić się ciekawie.

Jazda staje się niebezpieczna.

Trzeba być bardzo skupionym i uważać na każdy ruch. Obniżyć środek ciężkości i ciągle wpatrywać się, na co za chwilę najedziemy.

Sztuka upadania również odgrywa tu wielką rolę.

Temperatura:

Wielu kolarzy, jak i sportowców z innych dziedzin mawia: nie ma złej pogody na trening, jest tylko nieodpowiedni ubiór.

Podpisuję się pod tym dwoma rękami.

Ja ubieram się na cebulę.

Zwykłe letnie bibsy, nogawki ocieplane z windstoperem, skarpety merino, buty letnie i ciepłe ochraniacze na nie.

Zdecydowanie buty zimowe byłyby lepsze, ale krótkie jazdy w ochraniaczach również mogą być przyjemne termicznie.

Na to wszystko wrzucam stary przetarty dres, który przejechał ze mną około 10000 mroźnych kilometrów 😉

w późniejszym czasie dres zamieniłem na spodnie mtb.

Na górę potówka, termo koszulka z długimi rękawami, tania bluza kolarska i na to porządniejsza bluza (nic zimowego).

Fajnie jakby coś chroniło nas od wiatru, więc cienka kurtka też się przyda.

To mi wystarcza.

Na dłonie rękawiczki kolarskie zimowe, na głowę kominiarka no i wiadomka, kask i okulary.

Taki zestaw wystarcza mi na temperatury 0 / -10. Poniżej tych wartości dorzucam coś na górę.

Po ubraniu się i wyjściu na zewnątrz musi być nam trochę zimno. To znak, że jesteśmy dobrze odziani.

Z czasem się rozgrzejemy i utrzymamy właściwą temperaturę.

Zdrowie:

Mroźne powietrze świetnie działa na nasz organizm, o wiele lepiej niż ciepłe.

Wysoka wentylacja płuc przy szybszej jeździe to ogromna dawka zdrowia i odporności.

Oczywiście piszę tutaj o jeździe w lesie i poza terenami zabudowanymi.

Wiemy, co można wdychać między kominami. Tego nie polecam 😉

Podczas mroźnej jazdy ćwiczymy również mięśnie głębokie. Ciało jest mocno spięte, utrzymując równowagę i jest w ciągłej gotowości.

Nawet po krótkiej rajzie (ok. 25 km) na oblodzonym asfalcie jestem bardziej zmęczony niż po standardowej setce.

Forma:

Budowanie dobrej formy to długotrwały proces. Po ciepłym sezonie mamy ją na wysokim poziomie. Później przychodzi roztrenowanie i tu najważniejsze, żeby nie rezygnować z treningów w zimne dni.

Jeśli odpuścimy kręcenie aż do wiosny, po naszej dobrej formie już nic nie zostanie i praca zacznie się na nowo.

Rzecz jasna są trenażery i można zrobić treningi w domu, ale my tutaj nie o tym.

Podsumowanie:

Oprócz rzeczy, które opisałem, niewątpliwie wielkim atutem zimowej jazdy jest dobre samopoczucie.

Po przejechaniu nawet niewielkiego dystansu jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało się to zrobić.

Takie wyjazdy przesuwają również naszą strefę komfortu. Niewątpliwie stajemy się silniejszymi ludźmi.

Siła ta pozostaje w głowie i w mięśniach.

Pełnowartościowy trening ducha i ciała.

Starczy tych wywodów.

Ubierać się i jazda na koło !

Zostań Patronem i przyczyń się do rozwoju bloga.
www.patronite.pl/knk

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także