Rowerowe wczasy z rodziną – Prolog. 

17.08.2023


O takich wczasach marzyłem od dawna. 

Już zanim Marta urodziła Jagnę chodziło mi po głowie, żeby kiedyś zrobić taki wypad. 

Marta wcześniej nie jeździła na rowerze. 

Dopiero od niedawna złapała bakcyla, jak z okazji urodzin sprezentowałem jej rower Liv Rove na sztywnym widelcu (świetny marka dla kobiet).

Wiedziałem, że kiedy zacznę często wyjeżdżać z Jagną będzie chciała nam towarzyszyć. 

O takich wczasach nawet nie myślałem żeby zagadywać, ale jakoś z rozmowy wyszło i sama zaproponowała.

Stało się!

Jesteśmy umówieni, wyjeżdżamy 23 lipca. 

Wszystko zaplanowane, tylko pogody brak. 

Brak jej przez kilka kolejnych tygodni. 

Przekładamy wyjazd o kolejne i kolejne daty i w końcu coś się poprawiło. 

Szału nie ma, ale czasu już też coraz mniej!

Dobra, to jedziemy!

Jakoś się tam przygotowaliśmy, wszystko wciśnięte w samochód i w głowie pytanie, jak my się spakujemy na tak długą wyprawę. 

Dzień wyjazdu.

Wyjechaliśmy dość wcześnie, bo już o 4:50. 

Do przejechania 660 km z niespełna 10-miesięczną Jagną…

Już wcześniej umówiliśmy się, że podróż z Córuś wyglada w taki sposób:

1,5 godziny jazdy i 0,5 godziny odpoczynku na kocyku. 

Finalnie wyszło mniej przerw. 

Jagna ani razu nie zamarudziła w samochodzie. 

Ona w ogóle jest cierpliwa, ale od pierwszych chwil życia o to dbamy i walczymy. 

Na miejsce dojechaliśmy już 13:30. 

Pierwszy kierunek to plaża. 

Jagna pierwszy raz nad morzem. 

Piękne chwile 🙂

Nocleg mamy w Lubinie nieopodal Międzyzdrojów. 

Jakiś domek z umeblowaniem sprzed 20 lat. 

W sumie spoko. 

Cicho i spokojnie. Z dala od zgiełku turystycznych miejscowości.

Byliśmy nawet na pięknym zachodzie słońca i rozpaliłem grilla na kolację. 
Byliśmy nawet na pięknym zachodzie słońca i rozpaliłem grilla na kolację. 

Później cały ten majdan z samochodu przenieśliśmy do pokoju. 

Było tego sporo. Nikt chyba nie wierzył, że zmieścimy to w nasze rowery i przyczepkę. 

Oprócz mnie. Kiedyś byłem niepoprawnym optymistą, teraz po upływie wielu lat, jestem po prostu optymistą. 

Chcemy iść spać, ale Jagna się uruchomiła. 

Nie płakała, ani nie marudziła. Po prostu chyba musiała odreagować te godziny bez ruchu i zaczęła szaleć. 

Słodkie to było, ale zmrok już zapadł i trzeba było iść spać. 

W końcu padła…

cdn.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także